Z uwagi na to, że niebawem minie 7 lat od momentu opublikowania pierwszego postu na blogu, to chciałbym pokrótce wspomnieć o tym co się wydarzyło przez ten czas w telegraficznym skrócie. Postaram się zmieścić w możliwie najkrótszym oknie czasowym.
Przede wszystkim blog został założony w takim celu, aby wszystkie cenne informacje oraz pomysły, którymi dzieliłem się na grupach edukacyjnych (w tym także tych o charakterze typowo związanych z matematyką) po prostu nie zginęły w czeluściach Internetu. Obecnie mija około 10 lat od chwili, gdy zacząłem szukać rozwiązania problemu związanego z tym, że dzieci i młodzież nie lubiły matematyki. Dla mnie to było nie do pomyślenia, że młodzież wręcz przeklina zarówno matematykę jak i czasami także swoich nauczycieli, tylko dlatego, że owa matematyka niszczy ich marzenia o dalszym studiowaniu i rozwijaniu pasji, która nie musi przecież mieć dużo wspólnego z matematyką, prawda?
Najpierw zacząłem analizować kwestie związaną z tym, że uczniowie uczą się matematyki przez 13-14 lat (w zależności od modelu szkoły, obecnie nie mamy już gimnazjów), a nie są w stanie napisać matury z matematyki na poziomie 30% (taki jest próg zaliczenia). Było to dla mnie szokujące, bo oznaczało to, że albo zadania na maturze są kosmicznie trudne (a dodam, że cały czas mówię o maturze podstawowej) albo też uczniowie mają tak niski poziom kompetencji matematycznych, że po ponad dekadzie nauki dalej nie są w stanie ogarnąć solidnych podstaw matematycznych. Tak czy inaczej zaczęło mnie to poważnie martwić.
Po kilku latach analiz doszedłem do wniosku, że coś musi być niezrozumiałego w tym, że uczniowie uciekają od tej matematyki, a do tego pisanie dla nich matury z matematyki to jest jedno z najbardziej traumatycznych wydarzeń w ich życiu. Chwila, chwila! Czy ja powiedziałem stresujących czy traumatycznych? No właśnie. Nie przejęzyczyłem się.
Od roku 2014 do 2019 analizowałem treści w ramach podstawy programowej obowiązującej w szkole średniej (ponadpodstawowej), a do tego przeprowadziłem eksperyment związany z tym, że przyjrzę się uważnie podręcznikom oraz treściom jak też zadaniom, które miały w tak negatywny sposób oddziaływać na zdecydowanie zbyt dużą część młodzieży. Po tym czasie stwierdziłem, że o ile treści na tym etapie edukacyjnym są zdecydowanie zbyt abstrakcyjne dla młodzieży, to coś pewnie jeszcze za tym się kryć musi. Otóż, gdy coraz bardziej intensywnie czytałem komentarze i artykuły dotyczące nauczania matematyki w szkole średniej, to doszedłem do jakże odkrywczego wniosku, że skoro nauczyciele matematyki narzekają na zbyt niski poziom uczniów na początku kolejnego etapu nauki, to problem musi leżeć wcześniej!
Z uwagi na powyższe odkrycie, zdecydowałem, że nadszedł czas na to, aby sprawdzić czy matematyka uczona w ramach podstawy programowej w szkole podstawowej jest na tyle trudna, że dzieci i już praktycznie młodzież, nie są w stanie jej zrozumieć na wystarczającym poziomie, aby nauczyciele w szkole średniej nie rwali włosów z głowy? Tym razem okazało się, że analiza zagadnień oraz tego w jaki sposób są one prezentowane w podręcznikach, raczej nie będzie gwarancją tego, że dzieci wszystko zrozumieją na takim poziomie jaki jest niezbędny, aby w szkole średniej można było z nimi pracować na przyzwoitym poziomie.
Dlatego od mniej więcej roku 2019 analizowałem treści w ramach podstawy programowej obowiązującej w szkole podstawowej (nadal to robię) i wyraźnie widzę, że jest sporo tematów, które są zbyt trudne dla współczesnych dzieci. Po 6 latach stwierdzam, że nie tylko część zagadnień (np. dowodzenie i duża część zadań tekstowych) jest poza realnymi możliwościami dzieci kończących szkołę podstawową, ale także jako nauczyciele i edukatorzy zbyt często używamy metod i sposobów nauki, które dziś nie będą w stanie sprawić, że dzieci zrozumieją to, co niezbędne, aby ich poziom matematyczny był wystarczająco dobry.
No i w końcu wpadłem na pomysł, aby moje pomysły i tłumaczenia matematycznych zagadnień zebrać w jednym miejscu do którego każdy będzie miał dostęp, a pomysły jak też opis przebiegu zajęć mogły dać wszystkich nauczycielom i edukatorom, niezbędne narzędzie do tego, aby mogli tłumaczyć i wyjaśniać matematykę w taki sposób w jaki dzieci będą mogły ją zrozumieć. Nie muszę chyba dodawać, że matematyka, która jest przekazywana poprzez hermetyczny język, bez przejścia na poziom rozumowania dzieci, to tak naprawdę strata czasu. Często porównuję to do tego, gdybyśmy byli na wykładach po chińsku, kompletnie nie znając tego języka: skutek czy jak kto woli rezultat będzie taki sam.
Tak naprawdę to wcale nie byłem przekonany do tego, aby założyć bloga i pisywać na nim artykuły. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że po prostu nie wiedziałem jak się prowadzi bloga od strony technicznej. Po drugie: nie miałem pewności czy będę w stanie ułożyć na blogu wszystkie elementy matematyczne tak, aby były wystarczająco widoczne i jednocześnie zrozumiałe dla wszystkich. Po trzecie: nie za bardzo wierzyłem, że będę w stanie dotrzeć do kogokolwiek poza mną, moim kotem i babcią, czyli nie dowierzałem, że ktokolwiek będzie chciał czytać to co będę publikował. W jedno w co niezłomnie wierzyłem i nadal wierzę, to kwestia tego, że naprawdę wiem w jaki sposób wyjaśniać matematyczne zagadnienia w sposób ciekawy, inny, bardziej zrozumiały, przejrzysty, bardziej intuicyjny czy też po prostu ludzki. Byłem przekonany jednocześnie, że moje kalectwo jeśli chodzi o używanie technologii, sprawi że pomimo wartości merytorycznej wygląd będzie po prostu odstraszał każdego, kto nawet przypadkowo znajdzie się na moim blogu.
Tak czy inaczej, po wielu miesiącach wewnętrznej bitwy ze sobą i z myślami, postanowiłem że przynajmniej spróbuję. Jeśli spieprzę, to będę miał dowód na to, że wiem jak uczyć matematyki lepiej, ale nie potrafię przekazać w atrakcyjnej formie. Bałem się, że nie będę mógł odpowiednio wyrażać symboli i wzorów matematycznych, więc wszystko będzie wyglądać jak psu z gardła wyjęte. Potem w mojej pustej głowie pojawiła się jakże genialna myśl związana z tym, że przecież nie będę miał odpowiednich narzędzi do tego, aby powiedzmy narysować odpowiednie figury geometryczne oraz wszystkie relacje między nimi, za pomocą strzałek, odcinków czy też innych istotnych oznaczeń. I jak teraz na to patrzę z perspektywy tego, że moje obawy były tak oderwane od rzeczywistości, to zastanawiam się kto mi zhakował umysł. Niestety to byłem ja sam, za co teraz biję się w piersi i ostrzegam innych, którym podobne niestworzone pomysły biegają po głowie.
No i w końcu postanowiłem, że czas ruszyć i zaakceptowałem to, że jak coś spieprzę, to zawsze albo mogę to zmienić i poprawić albo przynajmniej będę miał doświadczenie związane z tym, czego się jeszcze muszę nauczyć i co przygotować, abym mógł przekazywać moje pomysły dla nauczycieli, którzy na nie czekali! I ta myśl o tym, że są tysiące dzieci, które chciałby zrozumieć matematykę, ale ich nauczyciele jeszcze nie dotarli do wystarczająco dobrych i prostych sposobów wyjaśniania różnych zagadnień, sprawiała że parłem do przodu. Wiedziałem, że nie piszę tego dla siebie, tylko dla tych, którzy czuli się nie tyle skrzywdzeni przez los, ile przez matematykę lub ich nauczyciela matematyki. Bez względu na to, który z powodów był prawdziwy, a który kompletnie od czapy, konieczne było rozpoczęcie procesu tworzenia i publikowania.
Pierwszy artykuł opublikowałem 23 maja 2018 roku, a jego tytuł brzmi: "Matematyka ciekawi i inspiruje... zaczynamy". Była to zapowiedź tego, czego można będzie się spodziewać w mojej przestrzeni w której będę publikował, a która to będzie dostępna dla każdego, kto będzie chciał czytać o tym w jaki sposób matematykę można lepiej uczyć i mówiąc po młodzieżowemu - łatwiej ogarnąć. Z technicznych kwestii to mogę dodać, że musiałem wybrać platformę na której będę publikował (blogspot), a do tego będzie konieczny tytuł bloga oraz logo. Co do tytułu, to spośród około 60 możliwych propozycji, które wypisałem, szukałem tego tytułu bloga, który najbardziej będzie opisywał to, co jest moim celem: pokazanie matematyki jakiej wielu uczniów, ale i nauczycieli... nie zna! No i w końcu wybór padł na "matma jakiej nie znasz". Niektórzy mogą powiedzieć, że przecież to jest igranie z ogniem, bo nauczyciele matematyki są bogami, którzy posiedli nadzwyczajny dar rozumienia całego wszechświata, więc z matematyki wszystko każdemu są w stanie bez problemy wytłumaczyć. Okazuje się jednak, że ja miałem naprawdę dość duże doświadczenie związane z bezpośrednim kontaktem z dziećmi i młodzieżą, którzy mi wyjaśniali to w jaki sposób w szkole ich nauczyciel wyjaśniał dane zagadnienia oraz na ile oni cokolwiek z tego zrozumieli. Nie muszę podkreślać, że brałem pod uwagę to, że jeśli uczeń w czasie lekcji nie jest skupiony, to nauczyciel może stawać na głowie, a pomimo tego, uczeń dalej niewiele będzie rozumiał. Tak czy inaczej miałem okazję uczyć różne dzieci, które były na tak niskim poziomie matematycznych kompetencji, że często się pytałem do której chodzą klasy, bo większość nauczycieli po kilku spotkaniach z takimi uczniami, wnioskowałaby o przeniesienie ich 2 lub niekiedy nawet 3 klasy niżej (na wcześniejszy etap edukacji). W skrócie mówiąc, wiedziałem że jeśli nie będę w stanie wyjaśniać matematycznych koncepcji w taki sposób, żeby zrozumiał nawet mój pies lub kot, to nie będę w stanie nic sensownego przekazać później nauczycielom, którzy mają owym dzieciom nalać magicznie matematycznego oleju do głowy. Oczywiście tego oleju, który wycisną na bazie moich artykułów w których będę hojnie dzielił się pomysłami i przykładowymi pytaniami do zajęć.
Potem kolejne artykuły poszły już w miarę płynnie. Pięć dni później wrzuciłem pierwszy merytoryczny artykuł związany z czymś co jest banalne, ale jednocześnie nie wszyscy o tym wiedzą. Było i cały czas jest to w większym lub mniejszym stopniu nawiązanie do tego o czym wcześniej wspomniałem: pokażę wam matmę jakie nie znacie! No i byłem przekonany, że tak zwane oczywiste rzeczy, są w większości oczywiste, ale niestety dla nauczycieli a nie dla uczniów. Nauczyciel, który kilka lub kilkanaście lat powtarza i uczy danego zagadnienia, staje się w nim niemal ekspertem, więc w pewnym momencie uznaje, że to jest tak banalne, że każdy to musi znać. Tak czy inaczej magiczne właściwości dwóch cyfr - 0 i 1 w akcji, musiały zostać ujawnione, wyjaśnione jak też przyswojone. Wiedziałem także, że muszę używać takich sposobów, aby dotrzeć do tych, którzy będą chcieli to dalej wykorzystywać. Jedną z takich sztuczek było i nadal jest rymowanie oraz poszukiwanie nietypowych fraz, które będą się dobrze kojarzyć i zapadną w pamięć.
No i następne artykuły pojawiały się coraz częściej na blogu. Oczywiście miałem wiele pomysłów na to, które zagadnienia i w jaki sposób mam opisać, aby były zrozumiałem, prosto wyjaśnione a jednocześnie możliwe do praktycznego zastosowania czy też chociażby trwałego zapamiętania. Przyznam, że w moim magicznym zeszycie na przestrzeni ostatniej dekady, zapisywałem różne pomysły i sposoby na to, aby wyjaśnić to co w podręczniku, ale znacznie lepiej, łatwiej i przystępniej. Niekiedy takie wyzwania byłem w stanie ukończyć po kilku tygodniach, ale bywały też i takie tematy, że musiałem próbować je złamać (podobnie jak szyfr Enigmy!), testując dziesiątki różnych sposobów. Rekordem jeśli dobrze kojarzę był czas poświęcony na wymyślenie i opracowanie tabeli związanej z najważniejszymi własnościami czworokątów: ich definicje jak też wszystkie kluczowe cechy w kontekście ich kątów oraz boków. Zajęło mi to jakieś 3 lata, ponieważ chciałem, aby dzieci mogły mieć jedną tabelę w której wszystko zostanie tak przedstawione, że będą mogły bez problemu zrozumieć wszystkie własności czworokątów, mając jednocześnie możliwość porównywania ich między sobą. To jest tabela z której jest dumny do dziś dnia. A co z tymi pomysłami w zeszycie? Nic. Po prostu zapisywałem je, a potem jak pojawiła się potrzeba, aby je zebrać do kupy, to przy wpisywaniu je na listę jeden po drugim, okazało się, że jest ich około stu! Mówiąc wprost - wystarczająco na to, aby spokojnie wystarczyło na powiedzmy 60-70 artykułów.
Tworzenie i publikowanie artykułów szło mi tak dobrze, że w pewnym momencie postanowiłem, że wezmę się za coś, co jest kompletną czarną magią dla uczniów, a nauczyciele kompletnie nie wiedzą jak to tłumaczyć uczniom - dowodami i dowodzeniem. Wydawało mi się, że skoro mam kilka zbiorów zadań z takimi zadaniami i książką, która opisuje w jaki sposób dowodzić dane kwestie, to przecież mogę takie książki przeczytać, przenalizować i na bazie tego podzielić się z nauczycielem magicznym eliksirem, który sprawi, że dzieci będą dowodziły tak, że każdy prawnik na sali sądowej będzie się przyglądał zachwytem. Po latach zrozumiałem, że są to zagadnienia na tyle trudne, że sam je ledwie rozumiem, więc ich tłumaczenie nauczycielom, aby mogli owe wyjaśnienia przelać do głów uczniów... raczej nie będzie możliwe.
W pewnym momencie zrozumiałem, że matematyka to nie tylko konkretne zagadnienia, ale także i książki, które mogą być pomocne zarówno w pracy nauczyciela jak i edukatora (może nim być rodzic lub ktoś kto formalnie nie jest nauczycielem po studiach, ale zajmuje się pomaganiem w nauce dzieciom i młodzieży). No i na pierwszy ogień poszła recenzja książki: Matematyka w 30 sekund - czyli 30 fascynujących zagadnień matematycznych wyjaśnionych w pół minuty. Szybko zorientowałem się, że dobrze byłoby, aby była to jakaś seria, więc nadałem jej nazwę BIBLIOTEKA NAUCZYCIELA MATEMATYKI, aby każdy natychmiast wiedział, że to recenzja książki, a nie artykuł merytoryczny.
Dalej praca szła dość intensywnie i miałem dużo pomysłów oraz inspirację do tego, aby pisać i dzielić się z innymi, tak długo jak długo będę w stanie to realizować. Pomyślałem o tym, że zagadnienia potęg i pierwiastków, pomimo że formalnie są bardziej intensywnie realizowane w szkole średniej, ale jednak występują jako podstawy w szkole podstawowej. Z uwagi na to zdecydowałem, że trzeba będzie się nimi zająć właśnie po to, aby dzieci rozumiały ich sens jak też wiedziały w jaki sposób można je zrozumieć. Tak się rozpędziłem, że powstała z tego seria 10 artykułów w którym omawiam dość dogłębnie wszystkie najważniejsze kwestie z nimi związane. Wydaje mi się, że wyszło dość dobrze, chociaż na pewno można byłoby jeszcze sporo ulepszyć.
Kolejno chciałem podgonić recenzję książek związanych z matematyką, ale takich, które mogłyby być także polecane dla osób, które nie specjalizują się w nauce matematyki. Było tak głównie dlatego, że w grupie edukacji domowej było wiele osób, które poszukiwały takich pozycji dla swoich bardziej zdolnych czy też bardzo ciekawych świata dzieci. Stąd napisałem i opublikowałem recenzję kilkunastu książek, w tym także takich, które mówią o nauczaniu i wspieraniu dzieci w rozwijaniu ich potencjału. W międzyczasie pojawiły się bardzo ładnie ilustrowane ekonomikony, którymi dzieliła się Magdalena Cyrczak-Skibniewska. Poprosiłem ją o zgodę na to, aby w jednym miejscu wkleić najważniejsze z tych przepięknych i prostych w zrozumieniu infografik, które wyjaśniały najważniejsze kwestie z ekonomii, ale w taki sposób, że każdy mógł je dobrze zrozumieć, a przy okazji jestem pewien, że mogą być wykorzystywane także na zajęciach z matematyki.
Potem powoli rozwijała się pandemia oraz lockdown sprawił, że świat mocno się zmienił. Przy okazji opublikowałem stosunkowo dużo z tego co planowałem, a że nie bardzo wiedziałem co jeszcze sensownego mógłbym przekazać światu matematycznemu (i oczywiście nauczycielom), to postanowiłem, że opracuję coś na kształt złotych zasad i porad, które sprawią, łatwiej będzie osiągać sukcesy w matematyce. To był czas w którym w wielu miejscach zastanawiano się w jaki sposób uczeń powinien funkcjonować, aby mieć niejako drogowskaz, który pomoże mu w podążaniu prawidłową drogą. 10 złotych zasad i porad - czyli wujek Tomek podpowiada jak osiągnąć matematyczny sukces, to tytuł artykułu, który pojawił się we środę, 20 kwietnia 2022 roku. W tamtym czasie cieszył się dużym uznaniem i wielu nauczycieli powiedziało, że właśnie czegoś takiego potrzebowali, ale nie bardzo wiedzieli gdzie mogą to znaleźć. No to tym bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że artykuły na moim blogu nie czytam tylko ja, mój kot i moja babcia.
Kolejny milowy krok, to zaproszenie od Profesora Romana Lepperta do debaty (9 listopada 2022 roku) dotyczącej palącego tematu, który wybrzmiewał w kontekście badań nad logicznym myśleniem oraz wynikami dzieci w testach PISA z matematyki. Dyskusja była naprawdę potrzebna, a jej tytuł wyjątkowo trafny: O co chodzi z tą matematyką?
Do udziału w tej debacie zostały zaproszone pasjonatki, które zajmują się matematyką i mają naprawdę sporo do powiedzenia:
1) Doktor nauk społecznych Zuzanna Jastrzębska-Krajewska - kierującą Fundacją Wspomagania Rozwoju Dzieci Edyty Gruszczyk-Kolczyńskiej, znaną z prowadzenia profilu na Facebooku pod nazwą "Pani Zuzia";
2) Aleksandra Jakubczak - prowadząca profil "Odczaruj matematykę - przestrzeń pozytywnej edukacji";
3) Ewa Czajka - prowadzącą stronę "Matma prosta i półprosta";
Dodam, że to była jedna z najbardziej gorących oraz intensywnych debat związanych z matematyką, które były publicznie dostępne. Nie tylko my w wirtualnym studio byliśmy mocno zaskoczeni, ale także prowadzący - Profesor Roman Leppert, nie krył niedowierzania związanego z tym jak mocno ta dyskusja rozkręciła się na czacie. Wystarczy powiedzieć, że głos zabierali na czacie niemal wszyscy, którzy interesują się edukacją i wspierają ją w różnorodny sposób, a do tego w ciągu 2 godzin pojawiło się ponad 600 komentarzy. Profesor żartował nawet, że obawia się czy serwery na Facebooku na pewno wytrzymają taki napór ze strony wszystkich zainteresowanych. Tak czy inaczej ta dyskusja rezonuje we mnie do dziś dnia i wywołuje za każdym razie inne kierunki poszukiwań odpowiedzi na to jakże proste, aczkolwiek bogate w możliwości zgłębienia pytanie.
Następnie na początku roku 2023 miałem okazję wystąpić na międzynarodowej konferencji matematycznej (online), w której wybrani goście prezentowali swoje pomysły na matematykę. Z uwagi na to, że angielski akurat mam na dość przyzwoitym poziomie, to wystarczyło tylko nauczyć się matematycznych terminów, aby podzielić się tym w jaki sposób matematyka może być uczona naprawdę fajnie i ciekawie. Wszystko opisałem w artykule pod tytułem: Prezentacja rewolucyjnego podejścia do czworokątów - czyli dlaczego nigdy nie uczono nas tego w szkole. W skrócie dodam, że w mojej prezentacji zawarłem najważniejsze koncepcje nad którymi pracowałem przez ostatnie 4 lata.
Od lutego 2023 roku do końca lipca 2024 nastąpiła konieczna półtoraroczna przerwa, więc w tym czasie mogłem nieco naładować akumulatory i zająć się innymi sprawami, które wówczas poważnie spędzały mi sen z powiek (chociażby awaria komputera, utrata wielu istotnych danych na dysku, kwestie zdrowotne, etc.).
No i już pod koniec lipca roku 2024, opublikowałem kolejny artykuł, ponieważ znalazłem następne tematy, które mogę w taki sposób omówić, aby inni mogli mieć z nich pożytek. Mianowicie rozpocząłem serię pod tytułem "Matematyka jest fajna - magia okręgu i koła - czyli kto wszystkie tajemnice odkryć i zbadać zdoła", w której badam najciekawsze i najprostsze właściwości związane z figurą, która nie jest wielokątem. Na ten moment są już opublikowane cztery artykuły w tej serii, które przekonują, że zarówno okrąg jak i czworokąty mogą mieć między sobą coś więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka.
Tak mniej więcej w telegraficznym skrócie mógłbym opisać wybrane punkty na osi czasu, od początku bloga do dnia dzisiejszego. Oczywiście to nie są wszystkie najważniejsze momenty, lecz wybrane przeze mnie, aby pokazać coś na kształt widoku z loku ptaka. Teraz weźmy na dokładkę nieco danych, które mogą pokazać moją pracę i przygodę z tworzeniem oraz publikowaniem artykułów na blogu, od strony typowo matematycznej.
Na dzień dzisiejszy strona została wyświetlona blisko ćwierć miliona razy. Czytelnicy pozostawili na niej 161 komentarzy (dodam, że na przełomie tych kilku lat kilkadziesiąt komentarzy została skasowanych, bo niestety nie spełniały wymogów związanych z tym jaki jest cel bloga: a nie jest nim chociażby reklamowanie swoich firm lub oszustw). Z kolei jeśli chodzi o dziesiątkę najbardziej popularnych artykułów na blogu, to dzielenie pisemne w całkiem nowej odsłonie uzyskało ponad 18 tysięcy wyświetleń, za nim kolejność wykonywania zadań (blisko 15 tysięcy) jak też potęgi razem z pierwiastkami (nieco ponad 10 tysięcy). Resztę można sobie zobaczyć na obrazku na którym widać pozostałe tytuły wraz z liczbami odsłon.
Z technicznych kwestii dodam, że od wielu lat używam fantastycznego programu do tego, aby moje obrazy matematyczne wyglądały naprawdę dobrze (i to setki razy dziennie, a nie tylko do potrzeb związanych z blogiem). Jest nim program FastStone Capture (FSC), który jest spełnieniem moich marzeń jeśli chodzi o program w którym mogę zrobić najważniejsze operacje związane z edytowaniem obrazów, dodawaniem różnych elementów takich jak strzałki, różne ramki, odcinki, emoji, podświetlenia tekstu, etc. Program jest tak dobry, że nie wyobrażam sobie pracy bez niego, bo spełnia wszystkie moje potrzeby, a jeśli mam oczekiwania odnośnie opcji, których mi brakuje, to piszę do autora (Andrew Lu) i ten odpisuje mi co i jak może na to poradzić. Rewolucją jest dla mnie opcja "Zapisz wszystko jako (nazwa)", bo dzięki temu mogę zapisać powiedzmy 300 zrzutów ekranu (popularnych screenshotów) w ciągu kilkunastu sekund! Ten program wygląda bardzo niepozornie, ale dla mnie to jest kosmicznie dobry pomocnik. Mogę nie tylko zrzucać dowolne ekrany (w tym przewijane!), ale także edytować je w taki sposób w jaki potrzebuję, bez potrzeby kupowania potężnych programów graficznych lub też uczenia się ich przez kilka lat, aby mieć w nich dobre rozeznanie. Przy okazji ten program ma w sobie również wbudowaną nagrywarkę ekranu (screen recorder), która oferuje takie możliwości, że pierwotnie gdy kupowałem ten program (jakieś 7 lat temu), to nie wierzyłem, że w takiej cenie autor oferuje coś tak potężnego. Dla porównania: większość programów typu nagrywarka ekranu (screen recorder) kosztuje 3-5 krotnie więcej aniżeli ten program, a ich możliwości są albo takie same albo niekiedy nawet gorsze, bo coś się albo zawiesza bądź też ich obsługa jest daleka od przyjaznej i intuicyjnej.
Dlatego w tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy mnie wspierają w tej podróży matematycznej oraz podziękowania kieruję właśnie do Andrew Lu - twórcy programu FastStone Capture (FSC), który towarzyszy mi od momentu publikacji pierwszego artykułu. Szczerze mówiąc, to autor nie wiedział o tym, bo podzieliłem się z nim dopiero kilka dni temu, gdy pisałem prośbę odnośnie kolejnych opcji, które ułatwiałyby mi pracę. Gorąco polecam ten program każdemu, kto potrzebuje bardzo wydajnego, małego i taniego programu, którym można obrabiać praktycznie wszystkie obrazki jak też nagrywać wszystko to co pojawia się na ekranie (ja często nagrywam różne clipy, które przeglądam na YouTube lub Facebooku). Dodam, że moje podziękowania dla autora i zareklamowanie tego fantastycznego programu programu nie są sponsorowane przez nikogo. Po prostu chcę, aby każdy wiedział, że za moim sukcesem (a nim jest to, że dobijamy do blisko ćwierć miliona odsłon) stoją różne osoby i często są to osoby, które są w cieniu, bo nie potrzebują żadnego rozgłosu i uwagi. Przy okazji może się okaże, że są także tacy ludzie, którzy potrzebują identycznego narzędzia jakie ja stosuję od 7 lat i ogromnie sobie cenię, bo mogę dzięki niemu zrobić wszystko czego potrzebuję. W takiej sytuacji wszyscy wygrywamy (ja bo się cieszę, że poleciłem świetny program, osoba która go będzie używała i będzie ułatwiała jak też przyspieszała swoją pracę, oraz autor programu, bo będzie miał feedback, że jego praca nad tym programem jest doceniana przez innych, którzy korzystają z niego i są zadowoleni!).
LINK do strony autora (kilka fajnych różnych programów): Faststone.org
LINK do program FastStone Capture: https://www.faststone.org/FSCaptureDetail.htm
LINK do program FastStone Capture: https://www.faststone.org/FSCaptureDetail.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli chcesz, aby twoja wiadomość nie została odrzucona przez system jako spam (usunięte), to podpisz się swoim imieniem lub pseudonimem. Dziękuję :)