piątek, 24 września 2021

BIBLIOTEKA NAUCZYCIELA MATEMATYKI: Nowa psychologia sukcesu – nastawienie na rozwój to gwarancja sukcesu

Bywają książki, które wywierają duże wrażenie oraz są pomocne dla nas na danym etapie życia, nawet jeśli nie zawsze udaje nam się do nich dotrzeć. Taką książką na którą od dłuższego czasu polowałem jest właśnie Nowa psychologia sukcesu, której autorem jest Carol Dweck. Już od kilka dobrych lat wiedziałem, że jest to wartościowa pozycja, ale nie zawsze był odpowiedni czas na to, aby się wczytać w tę lekturę. No i jak to mówią – co się odwlecze to nie uciecze. Dla osób, które czytują książki w oryginale podpowiem, że tytuł tej książki brzmi – Mindset. The New Psychology of Success. I jeśli dobrze odczytałem z okładki, autorka po raz pierwszy ujawniła tę pracę światu już w roku 2006, więc mija już 15 lat od tego momentu. Można powiedzieć, że trochę odczekałem na to, aby w końcu dotrzeć do tej pozycji.

Trylogia ma to do siebie, że zawiera trzy części danego dzieła. Bez względu czy chodzi o film czy też o książkę. W tym przypadku ostatnią częścią trylogii jest właśnie Nowa psychologia sukcesu. Z uwagi na to, że nie wszyscy mogą (albo i chcą) czytywać recenzje w kolejności ich ukazywania się, więc dla osób, które chcą mieć wszystko pod ręką, dodam że poprzednie recenzje powyższej trylogii można znaleźć tutaj:

2) Upór - czym jest potęga pasji i wytrwałości
1) Droga na szczyt - jak ćwiczyć, aby osiągnąć mistrzowską biegłość w dowolnej dziedzinie

Kim jest autorka książki? Otóż jeśli zerkniemy na biografię autorki na końcu książki, to dowiemy się między innymi, że: Doktor Carol Dweck należy do najznamienitszych badaczy zajmujących się problemami osobowości, psychologii społecznej i psychologii rozwojowej człowieka. I myślę, że to już powinno wystarczyć, aby przekonać się, że autorka może mieć coś istotnego do powiedzenia, zatem przejdźmy do tego co zawarła w swojej książce.
 

 
Zobaczmy jeszcze jaka jest obietnica tego dlaczego warto sięgnąć po tę książkę. Na ostatniej stronie okładki jest taki oto opis: Dzięki tej książce dowiesz się, jak jedno proste przekonanie na swój własny temat w dużej mierze kontroluje twoje życie. Ba, w istocie rzeczy przenika ono wszystkie jego obszary. Większość naszych wyobrażeń o własnej osobowości wyrasta z tego podstawowego nastawienia. I jest ono również źródłem wielu tendencji, które mogą uniemożliwiać ci realizację własnego życiowego potencjału. Jak dotąd w żadnej innej książce nie wyjaśniono jeszcze kwestii nastawień i nie pokazano czytelnikom, jak je wykorzystać w życiu codziennym. Teraz zrozumiesz zarówno jednostki wybitne – na polu nauki i sztuki, sportu i biznesu – jak i tych, którzy zmarnowali swoją szansę. Zrozumiesz swojego partnera, szefa, swoich przyjaciół i swoje dzieci. Dowiesz się, jak uwolnić potencjał – własny i najbliższych.

Za chwilę przekonamy się na ile te obietnice mają pokrycie w rzeczywistości. Najpierw jednak kilka technicznych informacji, abyśmy wiedzieli o czym mowa.

Książka, którą recenzję przedstawiam to drugie (uzupełnione) wydanie książki z roku 2017. Natomiast ta pozycja składa się z następujących części: wstępu, ośmiu rozdziałów, przypisów, polecanych książek oraz biografii autorki. Przy okazji dodam, że zawiera 320 stron, ale nie ma w niej żadnych zdjęć, grafik czy też tabel. Jedyne co na końcu każdego rozdziału znajdziemy, to podsumowanie w formie porad na szarym tle jak też przypisy na samym końcu książki (obecnie wydaje się to standardem).
 


No i teraz zaczyna się naprawdę ciekawa podróż, bo z jednej strony wszyscy dzisiaj są nastawieni na sukces, a szczególnie – na długotrwałą korzyść i profity, czyli rozwój. No i tutaj mamy naprawdę ciekawe spostrzeżenia, opisy różnych sytuacji, wnioski czy też rady na końcu każdego rozdziału.

W skrócie powiedzmy sobie o tym co znajdziemy w każdym z rozdziałów. Jest to oczywiście tylko ogólne spojrzenie z lotu ptaka, bo każdy rozdział oferuje różne rozważania, które zwykle są zawarte w granicy 30-40 stron. Nie są specjalnie długie, więc nie powinno być większych trudności z dotarciem do końca każdego z nich. Zatem zaczynajmy!

Pierwszy rozdział opisuje dwa nastawienia, czyli coś od czego musi wyjść. Są nimi nastawienia na trwałość jak też to skupione na procesie rozwoju. Po angielsku są nimi odpowiednie terminy: growth mindset oraz fixed mindset. I od razu dodam, że angielski odpowiednik znacznie lepiej oddaje istotę rzeczy, ponieważ jest to albo rozwojowe nastawienie albo też zafiksowane lub jak kto woli nastawienie sztywne (przy okazji to co w głowie mamy to nasz mindset: składają się na nie głównie nasze przekonania, które nie zawsze są dla nas w pełni dostępne czy też jesteśmy świadomi ich oddziaływania).

Autorka omawia to dlaczego nasze nastawienia różnią się od siebie, co to dla nas oznacza i z czym się wiąże. Wydaje się to banalne, bo przecież każdy chce się rozwijać i każdy jest skupiony na tym, aby odnosić sukcesy. Niemniej dość szybko (chociaż również bezpiecznie) Carol Dweck sprowadza nas na ziemię, bo daje nam wgląd w to czym jest samopoznanie. I od razu stawia ważne jak też trudne pytania związane z tym, kto z nas tak naprawdę ma trafne wyobrażenie o własnych zaletach i słabościach. Podejrzewam, że już w tym miejscu czujemy, że raczej nie będzie lekko. To tak jak z biblijnym wyzwaniem – kto jest bez wad (grzechy) niechaj jako pierwszy rzuci we mnie kamieniem… z jednej strony czynność banalna, a z drugiej – niemal niemożliwa do wykonania z uwagi na wcześniejszy warunek. Niestety podobnie jest z tym w jaki sposób sami jesteśmy w stanie wymienić swoje zalety (silne strony) jak i wady (słabości). Pozornie proste zadanie, bo każdy zna samego siebie od podszewki, spędzając 24 godziny na dobę każdego dnia. W praktyce okazuje się, że bardzo dużo ludzi dorosłych ma poważne problemy, aby opisać siebie w kategoriach silnych i słabych stron (zalet i wad). Stąd nasza autorka najpierw lekko inspiruje i prowokuje do refleksji, a następnie zabiera nas w kolejną część w której wspomina o tym co przyniesie przyszłość.

No i już jesteśmy w rozdziale drugim. Co w nim znajdziemy? Na pewno będziemy mogli poczytać na temat tego czy sukces polega na zdobywaniu wiedzy czy też może na udowadnianiu swojej inteligencji, jak też o tym w jaki sposób nastawienie zmienia definicję porażki i jak ów mindset ma się do wysiłku. Tutaj mamy okazję ku głębszej refleksji i zaczyna się niedowierzanie. A przynajmniej u mnie zaczęło się to czego nie do końca rozumiałem, bo nie widziałem całości. To z kolei powodowało, że nie dostrzegałem tego, co tak naprawdę autorka chce przemycić. Z jednej strony wiadomo, że chodzi o rozwijanie swojego potencjału, ale z drugiej – czemu nie możemy udowadniać swojej inteligencji skoro to właśnie ona w dużym stopniu decyduje o tym w jaki sposób się przystosowujemy do otoczenia, a w nieco węższym znaczeniu – również uczymy się?

Teraz sprawdzamy czego się nauczymy, gdy zgłębimy część trzecią naszej pozycji. To już nieco mocniejszy kaliber, bo Carol Dweck wyciąga mocniejsze argumenty. Otóż pokaże nam czarne na białym, jaka jest prawda o naszych umiejętnościach i osiągnięciach. To był kolejny moment w którym mój sceptycyzm zaczął mocno podążać ramię w ramię z ciekawością. No bo przecież czego nowego się dowiem, gdy posłucham na temat nastawienia w stosunku do wyników w nauce, tego czy talent artystyczny jest darem czy też jakie jest niebezpieczeństwo jakie niosą ze sobą pochwały i pozytywne etykietki? Z całym szacunkiem dla mojego sceptycyzmu – warto zachować otwarty umysł, aby krytycznie przyjrzeć się temu o czym mówi nasza psycholog, która dużą część swojego życia poświęciła na badanie tego fenomenu. Dlaczego? Chociażby z uwagi na to, że że negatywne etykietki i ich oddziaływanie mogą nieźle namieszać w głowie osobom, które nie znają i nie rozumieją tej koncepcji. Zwłaszcza, że są one bardzo proste do zrozumienia, ale jednocześnie mało rozpowszechnione. W dużym skrócie pokazują one, że zaklasyfikowanie danej osoby (dziecka) do grupy „niewiele się nauczysz, bo przecież jesteś słaby”, naprawdę sprawi, że potem nastąpi samospełniające się proroctwo. Tak, dziecko zacznie zachowywać się w zgodzie z tym co słyszy od osób dla niego ważnych. I nie ważne, że nasze intencje są dobre, bo dziecko w swojej głowie po prostu stanie się osobą, którą inni etykietkują w charakterystyczny sposób. A jeszcze bardziej będziemy świadomi tego, że proces efektywnego rozwoju nie będzie miał miejsca, bo sama jednostka (dziecko/osoba) uruchomi w sobie proces w którym będzie pewna, że i tak nie da rady, bez względu na to co będzie robić. I tak właśnie zaczyna się kręcić błędne koło, nawet jeśli nie widzimy zależności między podejściem do dziecka (ucznia) a tym kim się ono staje w procesie wychowania jak też nauczania. Niby wszyscy o tym słyszą, ale czy na pewno rozumieją ów proces? Czy wiedzą co zrobić, aby nie dawać dzieciom złudnego poczucia, że chronimy je przed krzywdą czy też trudnymi doświadczeniami? O tym i podobnych zjawiskach jak też procesach jest naprawdę sporo do poczytania w tej książce.

Odsłona czwarta i postawmy pytanie czy jest naszej uwagi warta. Tak! Jak najbardziej. W tej części zetkniemy się z tym czym jest nastawienie na trwałość lub rozwój w sporcie. Jeśli ktoś zajmuje się sportem – bez względu na to czy jako uczeń (zawodnik) czy nauczyciel (trener), to może trochę się zdziwić. Ba! Może się zdziwić nawet znacznie więcej niż trochę! Najpierw bowiem autorka mówi o koncepcji „wrodzonych” zdolności i już zaczyna sprytnie podważać to w co mocno wierzymy (jako społeczeństwo). Następnie na warsztat bierze charakter i tutaj również dokonuje spustoszenia: patroszy nasze fałszywe przekonania, jak przysłowiowego karpia na święta. Dlaczego to robi? Podejrzewam, że sprawdza jak szybko odłożymy lekturę lub skonfrontujemy swoje przekonania z tym co odkryła ona jak i inni badacze. Znowu stawia trudne pytania czym jest sukces a czym porażka i jak je rozróżniać. Wydaje się to proste, bo sukces jest wtedy jak coś nam wychodzi a porażki jak coś nam nie wyjdzie, prawda? No właśnie niekoniecznie. Być może sukces jest czymś innym niż realizowanie konkretnych celów, zaś porażka wcale nie musi oznaczać, że coś nam nie wyszło. W skrócie powiem, że to bardziej postawa i sposób myślenia, reagowania jak też podejmowania odpowiednich działań.

Następnie profesor Dweck zachęca nas do tego, abyśmy przejęli kontrolę nad sukcesem. Najciekawsze jest to, że sukces niejedno ma imię, zaś nasza psycholożka stawia pytanie o to co to znaczy być gwiazdą. Czy gwiazda to osoba, która jest najlepsza w danej dziedzinie czy może ta, która świeci przykładem? Przy okazji również pokazuje przykłady gwiazd ze świata sportu, których zachowania nie zawsze są chwalebne i raczej nie chcielibyśmy tego typu sukcesu za taką cenę. No dobra, może nie my wszyscy (wiadomo, że niektórzy traktują sukces jako zadanie do wykonania bez względu na cenę, czyli potoczne „do celu po trupach”), ale na pewno nie ja. Tę część kończy za pomocą podzielenia się wypowiedziami młodych sportowców, którzy decydują się na to, aby spróbować innego podejścia niż to nastawione na trwałość.
 


Piąty rozdział poświęcony jest biznesowi i nastawieniu na przywództwo. Wydaje się, że ten ta część pracy jest jakby nieco nie do końca dobrze umiejscowiona w tej pozycji, bo w jaki sposób firmy mogą być skażone nastawieniem na trwałość, skoro wiadomo, że bez rozwijania się nie mają szans na sukces? Okazuje się, że wiele firm jest niejako ślepych na to, aby rozwijać potencjał nie tylko swojej firmy, ale przede wszystkim swoich pracowników. Nie trzeba chyba mówić w jaki sposób pracuje się ludziom w firmach w których mają pełną możliwość realizowania swoich pomysłów, w porównaniu do tych w których są tylko pionkami na szachownicy, których przestawianiem zajmują się kierownicy, dyrektorzy czy prezesi. Carol Dweck mówi także o tym jaki jest wpływ nastawienia na decyzje kierownicze, jak też jaki jest związek i rezultaty przywództwa w kontekście nastawienia na trwałość. Następnie porównuje liderów z obydwoma nastawieniami a także daje nam wgląd w to czym jest myślenie grupowe i samodzielne. Podaje także przykłady tego do czego prowadzi zbytnie skupienie się na jedynie słusznej wizji. Być może warto mieć kogoś, kto będzie nam wypisywał wady i zagrożenia związane z naszymi działaniami?

Z uwagi na to, że nasza autorka lubi dość szerokiej ujęcie tematu i nie boi się niewygodnych tematów, więc pyta o to co się dzieje, gdy pokolenie dzieci wychwalanych idzie do pracy. No i teraz znowu może się pojawić myśl czy wręcz oburzenie: jak to?! To już nie można chwalić dzieci za to, że coś im się udaje?! W tym miejscu proszę o wzięcie głębokiego oddechu i czytanie kolejnych części tej pracy, bo dzięki temu będziemy mogli widzieć całość układanki, a nie tylko część, której układanie sprawia nam trudności. Carol Dweck kolejno przechodzi do kolejnych pytań, które mają na celu zrozumienie istoty nastawienia na rozwój: mianowicie pyta i analizuje to czy negocjatorem, menedżerem jak i liderem trzeba się urodzić? A może trzeba po prostu pracować nad tym, aby stawać się w czymś naprawdę dobrym? Czy lepiej urodzić się w dobrej rodzinie, dobrych warunkach i w dobrym czasie? Nie prościej tak będzie? Przy okazji nasza pani pasjonat rozwoju na końcu tej części krótko przemyca i podsumowuje to co się dzieje z przedsiębiorstwem czy firmą w zależności od nastawienia. Można nawet powiedzieć, że sugeruje, iż tak naprawdę chodzi wręcz o kulturę – w zależności od tego na czym się skupimy: firmy, przedsiębiorstwa, szkoły czy też klubu sportowego. I dodam, że to o czym pisze autorka pokrywa się to z tym o czym pisała Angela Duckworth w książce Upór, a także wszystkimi innymi pracami (zarówno naukowymi jak i książkami, które bazują na nich) do których miałem okazję dotrzeć. Dziwne, że wszystkie mądre książki dochodzą do identycznych wniosków związanych z nauką, nauczaniem, wychowaniem jak też rozwojem… nawet jeśli badają tego bardzo dużego słonia z różnych perspektyw, prawda?

Jesteśmy już za połową pracy (boże jak wy szybko czytacie, bo ja piszę raczej powoli no i często dziesiątki poprawek nanoszę), więc zerknijmy na szósty rozdział. Tutaj nasza badaczka analizuje związki (partnerskie/miłosne) i to w jaki sposób nastawienia się zakochują i odkochują. Wydaje się to wręcz szokujące, ale tak – nastawienia w związku bardzo mocno definiują to na ile związek przetrwa... a nawet na ile obie strony będą się czuły bezpiecznie i mogły rozwijać swój potencjał. Autorka sprawdza co się dzieje, gdy związek jest nastawiony na miłość, co się dzieje, gdy nasz partner jawi nam się jako wróg czy też dlaczego niezdrowa rywalizacja potrafi szybko rozwalić związek w którym nie będzie dobrych fundamentów. Co szczególnie ciekawe w tej pracy szczególnie wyraźnie widać to w jaki sposób partnerzy zapominają, że każdy z nich ma inną wizję świata, siebie, związku oraz poczucia tego jak chce być traktowany. Okazuje się, że dobrym pomysłem jest nie czytanie sobie w głowie, lecz po prostu rozmawianie, dopytywanie, wyjaśnianie oraz zapewnianie o swoich nieagresywnych intencjach (gdy partner czasami ma emocjonalne dziury, które chroni przed kolejnymi ranami).

Przy okazji miłości Carol Dweck porusza kwestię przyjaźni oraz nieśmiałości. Dlaczego? Ponieważ obie te cechy w istotny sposób wpływają na związek i jak to wygląda z perspektywy osoby nieśmiałej – czemu tak się dziwnie zachowuje? Czy rzeczywiście jej nastawienie nie jest powiązane z tym jak będzie odbierana przez innych? Może nie chodzi wcale o to, że osoba nieśmiała obawia się reakcji otoczenia, ale po prostu w swoim umyśle tworzy takie scenariusze jakich nie powstydziłby się sam Alfred Hitchcock. Może sposobem na to, aby osoby nieśmiałe mogły się odnajdywać w społeczności (także szkolnej czy klasowej) jest po prostu nie wyobrażanie sobie tego, że trudne sytuacje nie są stałe i jutro lub za tydzień mogą ulec zmianie? No dobra, nie będę już za dużo zdradzał, aby nie spalić przyjemności z czytania tej części.

Na dokładkę możemy jeszcze co nieco poczytać na temat prześladowania w szkole i ofiar tego procesu. W ten sposób możemy znacznie lepiej zrozumieć dlaczego niektórzy z uczniów po pewnym czasie wracają właśnie po to, aby rozliczyć się ze swoimi oprawcami i skąd szokujące zachowania w których uczniowie załatwiają porachunki również za pomocą broni palnej. Być może jest coś znacznie więcej niż chcemy lub mamy odwagę dostrzegać? Ten niewielki wątek również może być przydatny w kontekście zrozumienia tego dlaczego „najgorsi uczniowie zawsze są wszystkiemu winni”, zaś klasowi liderzy lub gwiazdy nigdy nie krzywdzą owe czarne owce. Jestem pewien, że dla osób wrażliwych może to być pomoc w zobaczeniu problemu z innej perspektywy czy też zrozumienia, że nie zawsze najgorsi uczniowie naprawdę chcą wszystko zniszczyć.

Z uwagi na to, że praca zawiera osiem rozdziałów, więc w końcu mamy rozdział w pełni poświęcony rodzicom, nauczycielom i trenerom. W tym miejscu badaczka zwraca się do tych grup, które w bardzo dużym stopniu mają wpływ zarówno na rozwój dzieci jak i na odnoszone przez nich sukcesy. Mało tego! Podkreśla wyraźnie, że nauczyciele jak i trenerzy szczególnie mogą (a nawet powinni) pomagać oraz wspierać dzieci i młodzież w procesie zmagania się z życiem oraz porażkami czy też wyzwaniami, których doświadczają. Carol zwraca się do rodziców i nauczycieli z pewnym przesłaniem odnoszącym się do sukcesu jak i porażki. Następnie pokazuje to co sprawia, że obie te grupy są naprawdę dobre w tym co robią. Teraz zastanawiacie się zapewne czy chodzi o zasób wiedzy jakie posiadają nauczyciele czy może jednak o coś więcej? A jeśli o coś więcej, to co takiego wpływa na rozwój dzieci pod skrzydłami nauczycieli jak i rodziców? Czy można to jakoś kształtować czy też albo się jest świetnym nauczycielem bądź rodzicem od urodzenia albo można zapomnieć o tym?!

W przypadku trenerów możemy zobaczyć czym jest wygrana w kontekście nastawienia oraz tego co sprawia, że nawet brak końcowych sukcesów w postaci pucharów może być w pełni uznane za sukces (przy spełnieniu innych istotnych warunków). Warto również mieć świadomość tego w jaki sposób trenerzy mogą tworzyć kulturę związaną z czymś więcej niż tylko sport: można powiedzieć, że jest to pewien sposób na życie. Tak, tu chodzi o coś znacznie więcej niż tylko uprawianie danego sportu czy też uczenie się tego co sprawia nam przyjemność bądź jest dla nas ważne i pomocne.

Przyznam szczerze, że aż do tego momentu książka wydawała mi się jakby naprawdę czegoś w niej brakowało. No i można powiedzieć, że w ostatnim momencie (albo w idealnej chwili!) autorka przyszła mi na pomoc. O co chodzi? Właśnie o to, że z moich kilkudziesięcioletnich obserwacji i doświadczeń (tak, jestem w wieku dinozaurów) wynika, że jest bardzo duża część populacji, która wyznaje nastawienie na rozwój… tyle tylko, że na poziomie deklaracji, a nie konkretnych czynów. No i nasza psycholożka pokazuje wyraźnie czym jest i przede wszystkim co jest celem nastawienia na rozwój – rozprawiając się z tym czym jest fałszywe nastawienie na rozwój (brawo Carol!). W tej chwili naprawdę mi ulżyło, bo dzięki temu mam poczucie, że autorka w pełni wyjaśniła temat, który jest nie tylko bardzo intrygujący, ale szalenie ważny i wartościowy. I to nawet pomimo tego, że mam wrażenie, iż nie jest jeszcze u nas standardem, lecz raczej czymś na wzór „współczesnej mody czy pewnego trendu”. To jak słabo rozumiemy istotę rozwoju można zobaczyć na każdym kroku: zwłaszcza gdy uważniej przyjrzymy się dyskusjom na różnych grupach w mediach społecznościowych, w których wiadomo, że każdy jest ekspertem, ale gdy padają trudne pytania, to nagle albo eksperci wracają do domu albo też zaczyna się rzucanie błotem, bo pytania są głupie. Właśnie dlatego warto czytać mądre książki (tak, także tę o której teraz opowiadam), aby mieć szybkie rozeznanie kto ma pojęcie o rozwoju jak też nauczaniu, a kto mówi co mu ślina na język przyniesie. I niestety często bywa tak, że ci którzy naprawdę dużo wiedzą i rozumieją, to nie zabierają głosu, zaś ci którzy bladego pojęcia nie mają… zgodnie z dewizą „jak nie potrafisz, to pchaj się na afisz”. Lektura tej książki z pewnością pomoże zrozumieć dlaczego nastawienie może być tak szalenie ważne i jakie skutki się pojawiają, gdy nasze nastawienie jest nierozwojowe.

No dobrze. W końcu przyszła najwyższa pora na ostatnią część, która kończy naszą lekturę. Jest nią bardzo praktyczny rozdział (tak, na niego z niecierpliwością czekałem!), który zawiera konkretne wskazówki i ćwiczenia. One z kolei mogą (nie tyle mogą, ile powinny) być zastosowane do tego, aby mieć narzędzia ku temu, żeby nasi podopieczni (dzieci czy też uczniowie, ale i sportowcy) wiedzieli co i jak mają robić, aby systematycznie kształtować nastawienie na rozwój. Przy okazji Carol Dweck wyraźnie podkreśla, że zmiana nastawienia z trwałego na rozwojowy… wymaga jednak pracy. Ja bym trochę dookreślił i powiedział, że raczej decyzji, świadomości jak też akceptacji tego co chcemy zmienić… a na końcu właśnie owej pracy (czyli ukierunkowanego działania). I trzeba pamiętać, że to wcale nie jest tak, że raz wypracowane nastawienie działa już automatycznie i nie musimy nic robić. Wręcz przeciwnie! Podobnie jak ze związkiem partnerskim (miłosnym) jest to pewnego rodzaju postawa, którą codziennie potwierdzamy, udoskonalamy jak też kształtujemy. Można powiedzieć, że to jest zupełnie nowy sposób myślenia i reagowania w związku z tym co nam się wydarza (stąd określenie „mindset” w powiązaniu z „new psychology…” tak bardzo mi się podoba, bo idealnie oddaje istotę). I od razu dodam, że nie chodzi o tak zwane wyświechtane „pozytywne myślenie”, które bez głębszego zrozumienia… może po prostu szkodzić. Autorka mówi bowiem o nastawieniu i sile woli oraz o tym, że nawet jeśli będziemy wracać do sztywnego sposobu myślenia i reagowania, to wcale nie znaczy, że nie możemy nadal pracować nad rozwojowym nastawieniem. Po prostu chodzi o to, aby pomimo trudności jakich doświadczamy, kształtować rozwojowe nastawienie. Takie, które przynosi długotrwałe pozytywne skutki, a nie jest nastawione na chwilowy zysk czy przyjemność.

Przy okazji nasza pani psycholog także opisuje sytuacje w których ludzie nie chcą się zmienić oraz podpowiada jak zmienić nastawienie u dziecka. Przyznam, że mój dość mocny sceptycyzm mocno się zmniejszył, gdy zobaczyłem konkrety. Tak, przez dłuższy czas podczas lektury, traktowałem to czym się dzieli jako „ciekawe naukowe spostrzeżenia”, ale jak to mówi młodzież – wcale mnie to nie rozgrzewało do czerwoności, lecz raczej panował w moim umyśle chłodny dystans. Końcowa część pracy jednak sprawiła, że moje nastawienie (a raczej odbiór całości) uległo zmianie. Co takiego się wydarzyło? Otóż dostrzegłem, że Carol Dweck jest bardzo mocno skupiona na pomocy i wsparciu, ponieważ interesuje ją dobro dziecka (człowieka). Tak, brzmi dość mocno. Wiem! I nie mówię wyłącznie o poradach, narzędziach jak i sposobach na to w jaki kształtować nastawienie rozwojowe, lecz przede wszystkim o jej troskę związaną z prawidłowym i optymalnym rozwojem dziecka, szacunek dla jego potrzeb, lęków jak też podejmowanych decyzji (nawet jeśli początkowo nie są one pomocne dla danej jednostki). To mnie bardzo mocno przekonało do tej koncepcji, nawet jeśli od kilkunastu lat pracuję w jej duchu, sam do końca nie będąc tego świadomym (teraz jednak mam okazję zobaczyć jej głębię i to jak można ją kształtować u dzieci i młodzieży).



Nadszedł czas na podsumowanie. Zdaję sobie sprawę, że jest to dość krótka recenzja, ale od razu dodam, że ma ona na celu zachęcenie do sięgnięcia po lekturę, a nie jej streszczenie. Zwłaszcza, że jest w niej wiele różnorodnych wątków, które same w sobie bez problemu są opisywane w innych książkach. Tak czy inaczej wierzę, że na tyle przemyciłem niektóre wątki, że z pewnością jest na czym zawiesić oko.

Co mnie zachwyciło w tej książce? Przede wszystkim to, że autorka pokazuje oblicze nastawienia, (którym przecież codziennie się posługujemy, nawet jak nie zdajemy sobie z tego sprawy) z różnych perspektyw. Następnie to, że możemy bliżej i dogłębnie przyjrzeć się temu w jaki sposób działa owo nastawienie i jakie niesie ze sobą skutki. Poza tym szalenie wartościowe jest to, że mamy opisanych i wyjaśnionych wiele badań oraz wniosków jakie z nich płyną. Do tego rzecz jasna także konkretne porady i wskazówki co można zrobić, aby było lepiej. W niektórych momentach można odnieść nieco mylne wrażenie, że to wszystko jest oczywiste bądź też wszyscy postępują w sposób rozwojowy, bo przecież mają dobre intencje, prawda? Jednak pomimo że nastawienie na rozwój, kojarzy się ze wszystkim co lekkie, łatwe i przyjemne… to nasza niestrudzona badaczka sprowadza nas bezpiecznie na ziemię. Co prawda nie mówi i nie proponuje tego, aby krzyczeć na dzieci za to, że nie mają nastawienia rozwojowego, lecz mówi wprost: „Kochani! Nie chodzi o to, abyśmy chwalili dzieci za to, że cokolwiek (z)robią. Chodzi o to, aby to co robią było zgodne z tym co jest dla nich naprawdę ważne i wartościowe oraz tak nasze dzieci wspierać, aby stawały się w danym obszarze coraz lepsze, zwłaszcza gdy ponoszą porażki i sobie z czymś nie radzą”. No i w tej pracy Carol Dweck wielokrotnie pokazuje sytuacje w których naprawdę wymagający nauczyciele dość mocno i wytrwale „cisnęli” uczniów, aby dawali z siebie wszystko! Jednak od razu wyjaśnia, że chodzi o to, żeby każdy uczeń miał zapewnioną realną możliwość wsparcia i pomocy ze strony nauczyciela, zwłaszcza w momencie gdy nie radzi sobie z tym w czym chce stawać się coraz lepszy. Nie muszę chyba przypominać badań naukowych ani bliższych nam praktycznych doświadczeń szkolnych, w których wymagający nauczyciele są bardzo wysoko cenieni, gdy wspierają swoich uczniów w tym, aby dawali z siebie wszystko… i to nawet, gdy uczniowie początkowo szczerze narzekają, że jest to dla nich wyjątkowo trudne i po takich zajęciach bywają naprawdę zmęczeni. Różnica jest jednak bardzo istotna, chociaż może niektórym umykać: uczeń przede wszystkim czuje i doświadcza tego, że się rozwija, ponieważ coraz bardziej zauważa polepszanie swojego poziomu. Natomiast w momencie, gdy utknie, może liczyć na pomoc i wsparcie ze strony nauczyciela, bo wie, że nauczycielowi zależy wyłącznie na tym, aby jego podopieczny w pełni się rozwijał i dawał z siebie tyle ile tylko może (bez względu na jego aktualny poziom!). Wierzę, że to powinno wiele wyjaśnić.

Jakie są wartościowe elementy w tej pracy? Otóż pomimo dość dużej liczby zaprezentowanych badań oraz teoretycznych rozważań, jest również stosunkowo dużo opisów realnych przypadków (np. sportowców, trenerów, dyrektorów i prezesów firm czy też nauczycieli oraz uczniów) jak też praktycznych rad. Jedynie poza ostatnim rozdziałem, na końcu każdego z nich znajdziemy listę wskazówek i rad, co i jak konkretnie trzeba zrobić, aby zmienić status quo. Z kolei ostatni rozdział oferuje opis jak też analizę konkretnych przypadków (problemów) wraz z jego możliwym rozwiązaniem dla każdego z nich. Od razu podkreślę, że bez tego z pewnością książka w mojej ocenie nie dostałaby najwyższej noty.
 
 
 
Dla kogo jest ta książka? Myślę, że przede wszystkim najwięcej z lektury tej książki będą w stanie wycisnąć nauczyciele i rodzice. Te dwie grupy mają bowiem stosunkowo największy wpływ na dzieci i młodzież – przede wszystkim do momentu ukończenia formalnej nauki w szkole. Ta pozycja może być również pomocna dla każdego nauczyciela, bez względu na to jakiego przedmiotu naucza. Dlaczego? Otóż zawiera ona konkretne rady, wskazówki oraz działania, które mogą podejmować zarówno nauczyciele (rodzice) jak i uczniowie (dzieci), gdy zobaczymy, że trudności i porażki podcinają skrzydła naszym podopiecznym. A w dzisiejszym świecie, gdy uświadomimy sobie, że powszechna kultura błędu („popełnianie błędów jest złe i nie wolno się mylić”) paraliżuje proces naturalnej i efektywnej nauki, to zrozumiemy jak wartościowe treści oferuje ta oto praca Carol Dweck. Wystarczy tylko uważnie czytać, wyciągać wnioski jak też dopasowywać konkretne działania do naszych uczniów. Tylko tyle i zarazem aż tyle.

Zapewne wielu czytelników zadaje sobie pytanie czy są nauczyciele, którzy pracują w duchu prawdziwego nastawienia na rozwój. I już spieszę z odpowiedzią: tak, są tacy, ale stosunkowo jest ich bardzo niewielu (nie wnikam w przyczyny). Wierzę, że dzięki tej lekturze może być więcej – zarówno nauczycieli jak i rodziców! I o to właśnie chodzi w moich recenzjach (artykułach), aby inspirować jak i zachęcać innych do zmiany na lepsze. Albo chociaż zachęcić do refleksji.

W jaki sposób rozwijają się dzieci pod skrzydłami takich nastawionych na rozwój nauczycieli? Przede wszystkim realizują swój potencjał (w zgodzie ze swoimi potrzebami i zainteresowaniami), nawet jeśli praca, którą wykonują bywa trudna (niekiedy nawet żmudna) i na wyniki trzeba czekać nieco dłużej (powiedzmy kilka lat). I tutaj wspomnę o tym, że bardzo często dzieję się tak w ramach tak zwanej szkoły demokratycznej pojmowanej jako forma „edukacji domowej”. W takich miejscach dzieci mają swoich nauczycieli, którzy wspierają ich w tym, aby w pełni mogli realizować to w czym czują się najlepiej i to co wybierają. Jednocześnie tacy nauczyciele (często nazywani mentorami lub tutorami) przekazują wartościowe informacje zwrotne (tzw. feedback) na temat stopnia rozwoju danego dziecka (ucznia), tak aby miało ono świadomość tego jak sobie radzi. I co najważniejsze: gdy dziecko przeżywa trudności i sobie nie radzi, wówczas ma pełne wsparcie ze strony nauczyciela, który pokazuje dziecku co można z tym zrobić i wspiera w procesie zmiany, zachęcając do tego, aby robiło to co jest ważne i wyciągało wnioski z porażek, błędów i niepowodzeń. Jeśli tego typu postawę i działania moglibyśmy w większym zakresie wprowadzić do szkół publicznych to wierzę, że byłby to sukces. Nawet jeśli wymaga to czasu zgodnie z przysłowiem – nie od razu Kraków zbudowano. Pamiętajmy jednak, że kropla drąży skałę, więc ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka.